Zygmunt B. założył w stolicy specjalny ośrodek, w którym przyjmował pacjentów. Podawał im dwa preparaty o nazwach Antyra i Derax narażając w ten sposób na utratę zdrowia lub życia - powiedział Andrzej Kulesza z lubuskiej policji. Pseudoterapia kosztowała każdego chorego prawie sto tysięcy złotych.
Produkowane przez siebie specyfiki oszust reklamował nawet w prasie ogólnopolskiej. Zygmunt B. nie ma medycznego wykształcenia, a preparaty, które rzekomo miały leczyć raka, są mieszanką produktów, które każdy może kupić w sklepie. W ich skład wchodziły między innymi kwas mlekowy, kwas chlebowy i czosnek.
Zygmuntowi B. przedstawiono zarzut oszustwa, narażenia ludzi na niebezpieczeństwo i prowadzenia praktyki lekarskiej bez uprawnień. Policja zatrzymała także trzy kobiety, które współpracowały z oszustem.