Zdaniem Donalda Tuska, sam fakt, że Cimoszewicz dotarł do finału wyborów na sekretarza generalnego Rady Europy jest sukcesem Polski. Premier zwrócił uwagę, że w kampanię Włodzimierza Cimoszewicza, związanego z lewicą zaangażowała się koalicja PO - PSL, która reprezentuje inny obóz polityczny. Zdaniem szefa rządu, daje to nadzieję na podobne przedsięwzięcia ponad podziałami partyjnymi w przyszłości. Donald Tusk dodał, że Włodzimierz Cimoszewicz nadal pozostaje ważnym atutem Polski na arenie międzynarodowej i może się ubiegać o inne ważne stanowiska.
W głosowaniu na sekretarza generalnego Rady Europy wzięło udział 257 posłów reprezentujących 47 państw członkowskich. Na Norwega głosowało 165 posłów, na Polaka 80. Od głosu wstrzymało się 12. Posłowie, którzy wstrzymali się od głosu to najprawdopodobniej przedstawiciele grupy chadeckiej, którzy w ten sposób chcieli wyrazić niezadowolenie z odrzucenia ich kandydata. Które głosy zdecydowały o przegranej naszego Polaka trudno dokładnie ocenić, wybory były tajne. Nieformalne źródła wskazują, że paradoksalnie, frakcja chadecka - której polscy posłowie zgłosili kandydaturę Cimoszewicza - poparła Norwega.