Rano z prezydentem rozmawiali kolejno: szef SLD Grzegorz Napieralski i przewodniczący PSL Waldemar Pawlak. Spotkanie z szefem PO premierem Donaldem Tuskiem przełożono na godzinę 14.30. Bronisław Komorowski rozmawiał też z przewodniczącym klubu PO Tomaszem Tomczykiewiczem, PSL - Stanisławem Żelichowskim oraz PiS - Mariuszem Błaszczakiem. Przedstawiciel PiS przedstawił prezydentowi "deklarację łódzką" - apel o przerwanie eskalacji przemocy w przestrzeni publicznej. Mariusz Błaszczak powiedział, że przyjęcie deklaracji przez prezydenta będzie gestem dobrej woli i doprowadzi do spotkania Bronisława Komorowskiego z Jarosławem Kaczyńskim.
Deklaracja stwierdza, że walka polityczna trwająca od kilku lat przyniosła ofiarę śmiertelną. Przypomina, że sprawca twierdzi, że motywem jego czynu była nienawiść do PiS i jej prezesa.
Dalej mowa jest o tym, że "kilka tygodni temu, obywateli którzy korzystali z konstytucyjnych swobód bito i lżono przy bezczynności policji. Według autorów dokumentu jest ostatnia chwila, by zatrzymać eskalację przemocy i ochronić wspólnotę obywatelską. Deklaracja wymienia zachowania niedopuszczalne. Wśród nich wyrażenia wzywające do przemocy i życzące śmierci, szyderstwo z sytuacji zagrożenia życia, na przykład "jaka wizyta taki zamach".
Niedopuszczalne ma być też przypisywanie innym chorób psychicznych, wmawianie nienawiści i działania z niskich pobudek oraz zrównywanie legalnie działających partii z reżimami i partiami totalitarnymi takimi jak KPP, NSDAP i faszyści.
Zgodnie z deklaracją, niedopuszczalne ma być też używanie dla oponenta słów powszechnie traktowanych za obelżywe. Dokument jako przykłady zakazanych określeń wymienia watahę i bydło. Cytuje też fragment blogu Janusza Palikota, który zdaniem Jarosława Kaczyńskiego wzywał do pozbawienia go życia i musi za to odpowiedzieć przed sądem.
Informacyjna Agencja Radiowa