Prezydent przyleciał do Japonii z ponad siedmiogodzinnym opóźnieniem (o pierwszej w nocy czasu japońskiego). Powodem była awaria prezydenckiego samolotu. Jak się okazało, usterka była znacznie poważniejsza niż początkowo przypuszczano. Gdyby nie wykryto jej na ziemi, mogłoby dojść do katastrofy.
Maszyna TU-154 nie mogła odlecieć z Ułan Bator do Osaki z powodu oblodzenia skrzydeł. Awarię stwierdzono w czasie rozmrażania i szczegółowego sprawdzania instalacji samolotu. Okazało się, że uszkodzeniu uległ element elektroniczny sterujący rozmrażaniem ruchomych elementów skrzydeł. W konsekwencji prezydent przyleciał do Japonii samolotem wyczarterowanym od Mongolskich Linii Lotniczych.
Prawdopodobnie również podczas dalszej podróży po Azji prezydent będzie korzystał z czarterowanych samolotów. Z Japonii prezydent poleci jeszcze do Korei Południowej.