Szef polskiej delegacji Janusz Zaleski wyjaśnia, że tak zwana "wspólna wizja" ma być fundamentem przyszłego globalnego porozumienia. To jeden z najtrudniejszych elementów negocjacji. W stanowiskach widać wyraźną linię podziału między krajami Unii Europejskiej, a krajami rozwijającymi się i Chinami. Zaleski tłumaczy, że biedniejsze kraje chcą, aby największe obciążenia finansowe związane z działaniami na rzecz ograniczenia emisji CO2 były nadal ponoszone przez kraje rozwinięte.
Szef polskiej delegacji dodaje, że udało się jednak zrobić postępy w negocjacjach i uzgodnić klika konkretów. Ustalono, że powstanie wspólny system informatyczny rejestru uprawnień emisyjnych. Wprowadzone zostaną także korekty do protokołu z Kyoto, które pozwolą na ocenę stopnia zaawansowania każdego kraju w ograniczeniu emisji. W ciągu 5 lat powstanie kolejny raport IPCC. Określi on, czy zmiany klimatyczne postępują, czy może udało się je w jakimś stopniu ograniczyć.
Janusz Zaleski dodaje, że prym w negocjacjach wiodą kraje europejskie. Niektóre z nich podjęły już konkretne zobowiązania, dotyczące redukcji emisji dwutlenku węgla. Największe zaangażowanie w walce z ociepleniem wykazują państwa skandynawskie. Na przeciwdziałanie ocieplaniu się klimatu Norwegia przeznaczy miliard dolarów, a w jej ślady ma pójść także Szwecja. Zaleski dodaje, że delegaci czekają teraz na wyraźne stanowiska najbogatszych krajów świata, a tym przede wszystkim Stanów Zjednoczonych.
Najważniejsze decyzje poznańskiej konferencji mają zapaść w ciągu ostatnich dwóch dni. Do stolicy Wielkopolski przyjadą wtedy prezydenci, premierzy, bądź ministrowie środowiska prawie 190 krajów.