Ze źródeł zbliżonych do rządu, do których dotarła Polska Agencja Prasowa, wynika, że ministerstwo finansów zaproponuje rządowi przyjęcie budżetu z deficytem 28 miliardów 164 milionów złotych. Deficyt ma być finansowany między innymi z wpływów z prywatyzacji. Wpływy te wyniosą w przyszłym roku 2,3 miliarda złotych brutto. Wicepremier, minister finansów Zyta Gilowska informowała w ubiegłym tygodniu, że początkowo zakładany wzrost gospodarczy na poziomie 5,7 pkb zostanie obniżony do poziomu 5,5 procent pkb. Dodała, że 5,7 procent jest niemożliwe ze względu na niską stabilnośc polityczną w kraju.
Główny ekonomista banku BPH Ryszard Petru jest zdania, że prognozowna przez minister finansów dynamika wzrostu PKB na przyszły rok jest realna. Wątpliwości Ryszarda Petru budziły jednak zapowiedzi nie wyższego niż 30 miliardów złotych deficytu budżetowego. Ekonomista powiedział, że psucie budżetu nie zaczęło się dzisiaj. Przypomniał poprzednie decyzje rządu o wprowadzeniu ulg prorodzinnych, deklaracje premiera o podniesieniu płac w sferze budżetowej oraz wysokości minimalnego wynagrodzenia. Zdaniem eksperta, znalezienie środków na pokrycie tych dodatkowych wydatków będzie trudne.
Po przyjęciu projektu budżetu przez rząd, ustawa zostanie przesłana do Komisji Trójstronnej. Do parlamentu projekt powinien trafić przed końcem września.