W toku śledztwa prokuratura badała, czy Jerzy Ziobro był narażony na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia z powodu niewłaściwego leczenia i nieprzeprowadzenia badań lekarskich w II Klinice Kardiologii Szpitala Uniwersyteckiego Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Prowadzący sprawę prokurator nie dopatrzył się czynu zabronionego. Podstawą decyzji śledczych była opinia biegłych. Zdaniem ekspertów nie doszło do popełnienia błędu w sztuce lekarskiej.
Wdowa po Jerzym Ziobrze, z zawodu lekarz stomatolog uważa, że ustalenia polskich biegłych nie są rzetelne. Kobieta zleci sprawdzenie dokumentacji w zagranicznej kancelarii. Zapowiada też, że upubliczni w Internecie informacje ze śledztwa uprzednio utajnione przez prokuraturę. Krystyna Kornicka-Ziobro przytacza też zlecone prze siebie opinie ekspertów z renomowanych klinik w Europie, Stanach Zjednoczonych i Izraelu , którzy wskazują na liczne błędy lekarskie popełnione w krakowskim Szpitalu Uniwersyteckim.
Jerzy Ziobro zmarł w lipcu 2006 roku w szpitalu uniwersyteckim w Krakowie, gdzie trafił z dolegliwościami serca. Miesiąc później jego syn Witold, brat Zbigniewa, złożył doniesienie do prokuratury. Według rodziny zmarłego, w szpitalu mogło dojść do zaniedbań, a lekarze mogli popełnić błąd. Wdowa Krystyna Kornicka-Ziobro mówi, że to nie incydentalny błąd doprowadził do śmierci jej męża lecz szereg wadliwych procedur.
Śledztwo początkowo zostało umorzone, potem je wznowiono i przeniesiono z Krakowa do Ostrowca Świętokrzyskiego. Mimo upływu wielu miesięcy nie powstawała opinia biegłych. Rodzina zmarłego uznała, że prokuratura się w tej sprawie nie wywiązuje z obowiązków i złożyła skargę do krakowskiego sądu. Ten uznał jednak, że śledczy działają terminowo i, jak to określono, "z dużą determinacją". Wkrótce też biegli wydali opinię, a prokurator umorzył sprawę.