Nalot w prowincji Kunduz przeprowadzili niemieccy żołnierze, którzy stacjonują w tym regionie. Niektóre źródła podają, że zabitych i rannych może być nawet około 200 osób.
Rzeczniczka międzynarodowych wojsk potwierdziła, że przeprowadzono atak. Jak podkreśliła przedstawicielka ISAF - w nalocie zginęło 56 afgańskich bojowników. "Obyło się bez ofiar cywilnych" - głosi stanowisko niemieckiej armii. "Po oszacowaniu, że tylko talibowie są w okolicy jeden z dowódców wojskowych rozkazał zbombardować cel" - dodała rzeczniczka.
Rozkaz miał pochodzić z centrum operacyjnego prowincji, którym kierują Afgańczycy. NATO zaprzecza zatem informacjom miejscowych władz, jakoby przynajmniej 45 osób, które poniosły śmierć w ataku było cywilami. Międzynarodowe siły prowadzą jednak śledztwo w tej sprawie.
Tymczasem do miejscowych szpitali trafiły już pierwsi ranni. Wielu z nich ma poważne poparzenia. Pracownicy służby zdrowia nie mogli podać jeszcze dokładnej liczby poszkodowanych, gdyż wciąż napływają kolejni pacjenci. Wiadomo jednak o co najmniej 13 osobach, w tym trójce dzieci, którzy zgłosili się do szpitala prowincjonalnego w Kunduz. "Ciężko nam przetransportować ciała i szczątki osób, które zginęły w wybuchu, ponieważ zostały one silnie spalone w eksplozji bardzo łatwopalnej substancji" - dodał przedstawiciel tej placówki.
Wczoraj w nocy talibowie skradli dwie cysterny. Dziś przekraczali rzekę w północnym Afganistanie. Jak powiedział agencji AFP świadek zdarzenia - bojownikom udało się przetransportować jedną z ciężarówek, podczas gdy druga utknęła w błocie. Talibowie postanowili poszukać pojazdu, dzięki któremu mogliby wydobyć cysternę.
"Wówczas ludność cywilna z miejscowej wioski zaczęła gromadzić się wokół ciężarówki. Chcieli wydobyć z cysterny jak najwięcej paliwa" - opowiadał Afgańczyk. W tym momencie miało dojść do nalotu. Jak zaznaczył świadek tragedii - na ciężarówce znajdowało się wtedy od 10 do 15 talibów natomiast wokół niej zebrało się wielu cywilów . "Wszyscy przy cysternie zginęli" - powiedział. Podejrzewa się, że w momencie nalotu - wokół cysterny znajdowało się od 200 do 250 osób.
Straty wśród cywili wywołują oburzenie wśród afgańskiej ludności. Nowy dowódca sił NATO i Stanów Zjednoczonych w tym kraju - generał Stanley McChrystal powiedział niedawno, że ograniczenie tego typu ofiar będzie priorytetem jego strategii. McChrystal zalecił ponad 100 tysiącom żołnierzy sił międzynarodowych by "zmienili mentalność" w walce z talibami.
Poprzedni dowódca sił NATO w Afganistanie generał David McKiernan został odsunięty po niecałym roku od pełnienia tej funkcji. McKiernan odszedł po kontrowersyjnych nalotach w zachodnim Afganistanie, które pochłonęły dziesiątki ofiar cywilnych.