Przywódcy państw z grupy G20 spotkali się w Londynie, by ustalić strategię walki z kryzysem gospodarczym. Już teraz wiadomo jednak, że politycy nie będą jednomyślni, bo Francja i Niemcy sprzeciwiają się zbytniemu pompowaniu pieniędzy w rynki.
Prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama, który przyjechał do Londynu w ramach swojej pierwszej wizyty w Europie przyznaje, że jest świadom różnic między politykami. "Zdaję sobie sprawę, że każde z państw grupy G20 chce osiągnąć swój własny cel. Tak jak zaznaczył Gordon Brown, z pewnością nie będziemy zgodni w każdym punkcie. Jestem tu, by przynieść ze sobą pomysły, ale przyjechałem także po to, aby słuchać, a nie robić wykłady" - powiedział Obama.
Tymczasem przed gmachem londyńskiej giełdy widać niewielkie grupki demonstrantów. Według obecnych na miejscu dziennikarzy, panuje tam spokój, bo teren otacza policja. Funkcjonariusze pilnują też położonego we wschodniej części miasta centrum finansowego, w którym obradują politycy z grupy G20.
Wczoraj w Londynie protestowało około 5 tysięcy osób. Jeden z protestujących zmarł w szpitalu.