Przed południem siedzibę Zarządu Spółki pikietowało kilkuset górników. Według oceny prezesa jastrzębskiego koncernu - Jarosława Zagórowskiego - manifestacja przebiegła spokojnie. Zagórowski uważa, że protest był pokazem siły i radykalizmu związkowego. Prezes poinformował też, że zaprosił liderów związkowych na rozmowy na jutro w południe.
Zarząd Spółki bardzo krytycznie ocenia samo sformułowanie referendalnego pytania, twierdząc, że odpowiedź może być tylko jedna, bo każdy opowie się za podwyżką.
Z taką oceną nie zgadza się Kazimierz Regmunt ze Związku Zawodowego Górników w Polsce z Kopalni "Zofiówka". Podkreśla że skoro rosną koszty codziennego utrzymania wzrosnąć powinny też płace.
Jutro w południe ma rozpocząć się kolejna tura rozmów między kierownictwem Jastrzębskiej Spółki Węglowej a przedstawicielami strony związkowej.
Ze strony zarządu propozycja jest jedna, ale konkretna - mówi prezes Zagórowski: tysiąc złotych, wypłacone do 20 września i drugi tysiąc w formie bonów w grudniu. Podwyżka stawek wynagrodzeń może grozić poważnymi konsekwencjami. Zdaniem prezesa jeśli podwyżki staną się elementem stałym a nastąpi pogorszenie się koniunktury nieunikniona będzie redukcja zatrudnienia.
Takie stanowisko Kazimierz Regmunt ze Związku Zawodowego Górników w Polsce z Kopalni "Zofiówka ocenia jednoznacznie. Zwraca uwagę, że koszty podwyżki to 40 milionów złotych a zyski spółki za ostatnie 6 miesięcy to 360 milionów.
Do tej pory w referendum - według oceny związkowców - wzięło udział około 70 procent górników Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Wyniki głosowania będą znane jutro rano.