Państwowy koncern RusHydro, do którego należy elektrownia, nazwał incydent "zamachem terrorystycznym".
Do ataku doszło w mieście Baksan. Napastnicy nad ranem czasu lokalnego zdetonowali bomby wcześniej podłożone na terenie obiektu. Ładunki eksplodowały w hali turbinowej, wywołując pożar dwóch generatorów prądu.
Następnie 6 nieznanych sprawcówpodjechało pod budynek elektrownii otworzyło ogień do pracowników RusHydro. Dwóch ochroniarzy zginęło. Napastnicy zabrali zabitym strażnikom karabiny maszynowe - Kałasznikow.
Najprawdopodobniej ta sama grupa zaatakowała wcześniej pobliski posterunek policji.
Pożar w hydroelektrowni został już ugaszony. Atak nie zakłócił dostaw prądu. Na miejscu pracują oddziały milicji i zespół dochodzeniowy. Wzmocniono również ochronę strategicznych obiektów w tym rejonie.
W związku z incydentem premier Rosji Władimir Putin zwołał nadzwyczajne spotkanie gabinetu. Wicepremier Igor Sieczin stanął na czele zespołu, który zajmie się naprawą hydroelektrowni. Szef rosyjskiego rządu jest też w stałym kontakcie z ministrem odpowiedzialnym za sprawy energetyczne.
więcej
Zaatakowana elektrownia leży w Kabardyno-Bałkarii - republice rosyjskiej w zachodniej części Kaukazu Północnego. Rejon ten jest bardzo niespokojny i często dochodzi do incydentów.
Baksańska elektrownia wodna jest jedną z najstarszych w Rosji. Zbudowano ją w latach 30-tych ubiegłego wieku. Ostatnio prowadzono prace przy jej modernizacji. Wytwarza 25 megawatów, zaopatrując w prąd kilka miast Kabardyno-Bałkarii i szereg kurortów miejscowości Mineralne Wody.