Pracujący na miejscu eksperci Ministerstwa Spraw Nadzwyczajnych twierdzą, że wiele osób nie zdążyło uciec przed falą powodziową. W ich opinii - zawiódł cały system wczesnego ostrzegania. Według szefa resortu Władimira Puczkowa wiele błędów popełnili pracownicy lokalnych inspektoratów, niewłaściwie informując mieszkańców o zagrożeniu powodzią. Szef rosyjskich służb hydrometeorologicznych Roman Wilfand twierdzi, że powódź wywołały ulewne deszcze. W jego opinii nie doszło do niekontrolowanego zrzutu wody z pobliskiego zbiornika retencyjnego. Szef administracji regionu Krymskiego Wasilij Krutko oskarżył część rosyjskich mediów oraz osoby przyjezdne o destabilizowanie sytuacji w rejonie dotkniętym klęską żywiołową. Dziś w Rosji obowiązuje żałoba narodowa.
Informacyjna Agencja Radiowa