Po protestach górników w Timiszoarze, Nicolae Ceausescu 21 grudnia 1989 roku zwołał wielki wiec przed domem partii w Bukareszcie. Miał nadzieję, że uspokoi ludzi obietnicami.
Świadkowie wspominają, że wiec, w którym lud miał poprzeć swojego przywódcę, zamienił się w wiec przeciwko niemu. Choć dyktator nawoływał, by ludzie poszli w spokoju do domu, ci jednak zostali na ulicach. Bieda w Rumunii była tak wielka, że obietnice nie były w stanie uspokoić rozgoryczenia.
Manifestacja przeniosła się przed hotel Interkontinental - tak, by zobaczył ją świat, ponieważ w hotelu mieszkali zagraniczni dziennikarze i przedstawiciele zachodnich firm.
Na drugi dzień, 22 grudnia, Nicolae Ceausescu jeszcze raz próbował przemawiać do ludzi, ale tłum nie dał mu już dojść do słowa. Agresja narastała, a rumuński komunistyczny wódz musiał uciekać śmigłowcem z dachu KC. Reżim upadł. Później już cała Rumunia czekała aż Nicolae Ceausescu zostanie schwytany, a jego egzekucję pokaże telewizja.