Dziennik wyjaśnia, że szefem GDDKiA musi być osoba znajdująca się w państwowym zasobie kadrowym. Tymczasem Witecki nie spełnia tego warunku. Dlatego nie posiada oficjalnej nominacji i jest tylko pełniącym obowiązki szefa GDDKiA. "Rzeczpospolita" przypomina, że Witecki, chcąc dostać się do zasobu kadrowego, dwukrotnie bezskutecznie usiłował zdać wymagany egzamin. Nie przeszkodziło to jednak premierowi Tuskowi nominować Witeckiego na stanowisko szefa GDDKiA. Funkcję pełniącego obowiązki dyrektora pełni od maja.
Zdaniem prawników powołując osobę nieuprawnioną do obejmowania tak wysokich funkcji w adminsitracji publicznej, premier naruszył przepisy ustawy o drogach publicznych. A to oznacza, że wszystkie decyzje Lecha Witeckiego mogą zostać zaskarżone do sądu. W takiej sytuacji Skarb Państwa zmuszony będzie na przykład do wypłat odszkodowań za jego postanowienia.
Więcej na ten temat - w "Rzeczpospolitej".
"Rzeczpospolita"/kry/jp