Gdyby Donald Tusk miał dziś reagować na związki rodzinne w polityce tak, jak zareagował 5 lat temu, pietnując Zytę Gilowską za to, że w swoim lubelskim biurze poselskim zatrudniła synową, PO miałaby kłopot - zauważa gazeta.
Według politologa z Uniwersytetu Warszawskiego Wojciecha Jabłońskiego, polityka dziś to już coraz rzadziej misja publiczna, a coraz częściej po prostu zabezpieczenie na przyszłość i czysty szmal z budżetu. Zdaniem wykładowcy UW, politycy są nieufni i wolą mieć wokół siebie swoich. To jest często ukryty, zamaskowany nepotyzm - zauważa politolog.
Zdaniem politologa z Uniwersytetu Jagiellońskiego profesora Wawrzyńca Konarskiego, polityka "prorodzinna" jest powodem do niepokoju, gdyż w ten sposób powstaje sieć powiązań, która sprzyja powstawaniu układów oligarchicznych, co jest zaprzeczeniem demokracji.
"Rzeczpospolita" przytacza przykłady rodzinnych powiązań w największych miastach Polski nadmieniając, że to tylko wierzchołek góry lodowej.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/"Rzeczpospolita"/jk/dabr