Sprawa ma związek z projektem wprowadzenia elektronicznych kart ubezpieczenia zdrowotnego. Sośnierz chciałby, aby tego typu karty zostały wprowadzone już w przyszłym roku. Realizacja projektu ma kosztować 400 milionów złotych.
Nie podoba się to Ludwikowi Dornowi, którego resort odpowiada za informatyzację urzędów publicznych. MSWiA kwestionuje przede wszystkim samą ideę wprowadzenia tego typu kart, które zdaniem resortu doprowadziłyby do sytuacji, gdzie firmy informatyczne miałyby dostęp do wiedzy o zdrowiu osób prywatnych. Ponadto w wątpliwość poddawane są też kalkulacje NFZ. Zdaniem wiceministra MSWiA Piotra Piętaka, projekt kosztowałby aż półtora miliarda złotych, a nie jak twierdzi Sośnierz - jedynie 400 milionów.
MSWiA oraz Ministerstwo Obrony Narodowej nie mogą też zapomnieć Sośnierzowi próby zlikwidowania w funduszu pionu tak zwanej mundurowej służby zdrowia. Sośnierza broni jedynie Ministerstwo Zdrowia, choć i w tym resorcie urzędnicy przyznają, że prezes NFZ "wyszedł przed orkiestrę".
iar/Rzeczpospolita/mn/dj