Tymczasem przedstawiciel władz w Smoleńsku Andriej Jewsiennikow zapewnia, że kawałek samolotu jest wbity w brzozie od początku. Tłumaczy, że początkowo próbowano go stamtąd wydostać, ale okazało się to bardzo trudne. "Żeby go wydobyć, trzeba by drzewo ściąć" - mówi Jewsiennikow "Rzeczpospolitej".
Gazeta zauważa, że wokół odłamka TU-154 widać ślady piły, którą najwyraźniej próbowano wyciąć odłamek. Najprawdopodobniej po wycięciu kawałka pnia stał się bardziej widoczny - pisze "Rzeczpospolita".
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/"Rzeczpospolita"/kry/lm