Informacje gazety potwierdza generał Anatol Czaban, szef szkolenia sił powietrznych Wojska Polskiego. Zdaniem innych rozmówców "Rzeczpospolitej", pilot albo nie otrzymał precyzyjnego komunikatu od rosyjskiego kontrolera lotniska, że widoczność wynosi poniżej 500 metrów, albo go nie zrozumiał. W innym przypadku zamiast podchodzić do lądowania, od razu poleciałby na inne lotnisko.
Według gazety, gdyby lądował mimo tych informacji, groziłyby mu nawet prokuratorskie zarzuty narażenia na niebezpieczeństwo wielu osób.
Więcej na ten temat - w "Rzeczpospolitej".
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/"Rzeczpospolita"/kry/dj