"Rzeczpospolita" pisze, że Sąd Najwyższy zajmował się sprawą dwóch położnych, które w trakcie porodu niedostatecznie osłuchiwały pracę serca dziecka. Przyczyniło się to do uniemożliwienia wykrycia zagrożenia niedotlenienia i podjęcia szybkiej interwencji. Prokurator zakwalifikował ich zachowanie jako występek i postawił kobietom zarzut nieumyślnego narażenia człowieka na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Sąd pierwszej instancji uznał jednak, że przepisy te odnoszą się do dziecka już narodzonego, i uniewinnił położne. Dopiero po apelacji prokuratury sąd wyższej instancji przekazał sprawę do rozpatrzenia Sądowi Najwyższemu, który ostatecznie przesądził, że ochronie podlega życie i zdrowie człowieka już od momentu rozpoczęcia porodu i wystąpienia skurczów. W przypadku cesarskiego cięcia taka ochrona zaczyna się już od momentu podjęcia czynności zmierzających do przeprowadzenia zabiegu - czytamy w "Rzeczpospolitej".
"Rzplita"/jurczynski/dabr