Rok po tragedii żadnemu z szefów Halemby prokuratura nie postawiła zarzutów. Przedstawiono je dotychczas 18 osobom, głównie szeregowym pracownikom kopalni i właścicielowi firmy Mard, która wykonywała pracę przy likwidacji ścian.
Ostrzejszy w sądzie był Okręgowy Urząd Górniczy w Gliwicach, czyli tak zwana górnicza policja. W sierpniu postawił zarzuty dyrektorom kopalni Halemba. "Rzeczpospolita" ustaliła jednak, że Kompania Węglowa nie zastosowała żadnych sankcji wobec obwinionych członków kierownictwa kopalni.
Kazimierz D., dyrektor kopalni po wypadku został odsunięty, a pod koniec grudnia udał się na czteromiesięczny zaległy urlop. Teraz pobiera już wysoką, górniczą emeryturę. Jan J., naczelny inżynier kopalni kilka miesięcy temu znalazł pracę w Kompanii Węglowej, czyli właścicielu Halemby. Awansu doczekał się Dariusz S., który dok temu w Halembie był dyrektorem do spraw robót górniczych i likwidacji ścian. To właśnie prace likwidacyjne wykonywali górnicy, którzy zginęli pod ziemią. Więcej w "Rzeczpospolitej".
"Rzeczpospolita"/kl/ab