Chodzi o zwaną umownie przez polityków PiS "korporację Geremka". W jej skład wchodzą dyplomaci, którzy swoje doświadczenie zdobyli jeszcze w PRL oraz ci, którzy do MSZ trafili na początku lat 90, pisze gazeta.
Poseł PiS Karol Karski tłumaczy, że zmiany w polityce wewnętrznej resortu nie oznacza zmiany priorytetów polityki zagranicznej państwa. Jak przekonuje takie działanie służy tylko dostosowaniu metody działania do aktualnej sytuacji. Przeciwnego zdania jest poseł PO Bronisław Komorowski, który uważa że szefowie MZS wpadli w pułapkę radykalizmu, a teraz takim działaniem próbują się z niej wydostać.
"Rzeczpospolita"/apl/pbp
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.