PiS i SLD do poniedziałku odłożyły rozmowy o tym, kto mógłby zastąpić Lecha Kaczyńskiego i Jerzego Szmajdzińskiego - tragicznie zmarłych kandydatów na najwyższy urząd w państwie. Niezależnie od tego na zebranie 100 tysięcy podpisów poparcia pozostają raptem dwa tygodnie.
Jeśli partie nie zdążą zebrać podpisów, Marszałek Sejmu będzie musiał ogłosić kolejne wybory, bo zgodnie z prawem musi być co najmniej dwóch kandydatów. Z wyliczeń "Rzeczpospolitej" wynika, że pierwsza tura mogłaby się odbyć nawet na początku września.
Partie mogłyby się umówić, że nie wystawiają kandydata i opóźnić wybory, jednak nie chcą tego robić. Wojciech Olejniczak z SLD mówi, że powinnością partii jest doprowadzenie do wyboru prezydenta, a przez podobne porozumienie nie da się tego zrobić. Inny eurodeputowany, Ryszard Czarnecki z PiS-u mówi, że okres bezkrólewia Polsce nie służy, więc wybory muszą się odbyć w konstytucyjnym terminie.
Więcej w "Rzeczpospolitej".
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/K.Lewenstam/nyg