"Jadą goście, jadą, na parapetówę. Na stołach czekają góry półlitrówek. Julita z przejęcia cap za półlitrówkę, kazała ją sobie wlać w żyłę przez kroplówkę". To fragment piosenki, której członkowie Zespołu Pieśni i Tańca Mazowsze muszą się teraz uczyć na pamięć. I zaśpiewać na prywatnej imprezie.
Zespół stworzony przez Mirę Zimińską i Tadeusza Sygietyńskiego za przyzwoleniem obecnego pełniącego obowiązki dyrektora Włodzimierza Izbana chałturzy na imprezach organizowanych na prywatne zamówienie biznesmena.
Członkowie zespołu mówią, że jeszcze nigdy nie upadli tak nisko.
Więcej w "Rzeczpospolitej".
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/"Rzeczpospolita"/kl/dyd