Chodzi o Ravi Singha, biznesmena zajmującego się sprzedażą oprogramowania pomocnego w kampaniach. "Singh przedstawiał materiały ze swych kampanii w różnych krajach, a potem płynnie przechodził do kampanii Obamy. Trudno było nie pomyśleć, że i w niej miał swój udział. Choć rzeczywiście nie mówił tego wprost" - mówił gazecie jeden z uczestników spotkania z 8 kwietnia.
W odpowiedzi na pytanie "Rzeczpospolitej", przedstawiciel firmy należącej do biznesmena stwierdził, że "nie konsultowano z nami kampanii Baracka Obamy w 2008 roku i przepraszamy, jeśli powstało takie wrażenie."
"Nie wiem, jak powstało wrażenie, że Ravi Singh stał za kampanią Obamy. Jak tak nie myślałem i w jego materiałach promocyjnych nie ma słowa na ten temat. Gdzieś narosła legenda, która była powtarzana na zasadzie głuchego telefonu" - tłumaczy "Rzeczpospolitej" Krzysztof Lisek, europoseł PO.
Więcej na ten temat w dzisiejszej "Rzeczpospolitej".
IAR/Rz/łp/jj