Chodzi między innymi o odciski palców zabezpieczonych na przedmiotach z domu ofiary, dowody znalezione podczas oględzin, zdjęcia oraz włos znaleziony na miejscu zbrodni. Część z materiałów po zalaniu ściekami straciła wartość. Prokuratura uznała, że był to wypadek losowy.
Jeden ze śledczych, na którego powołuje się dziennik powiedział, że większość dowodów rzeczowych została przebadana jeszcze przed pęknięciem rury. Części materiałów jednak najprawdopodobniej nie przeanalizowano.
O zalaniu dowodów nikt nie poinformował rodziny zamordowanego mężczyzny. Zdaniem Włodzimierza Olewnika, jest to argument za tym, by powołać komisję śledczą, która miałaby wyjaśnić okoliczności porwania i zabójstwa jego syna.
Więcej na temat zniszczonych dowodów pisze "Rzeczpospolita".
"Rz"/IAR adb/jędras