Sprzeciw wobec trybu głosowania zgłaszali podczas debaty posłowie Prawa i Sprawiedliwości oraz Solidarnej Polski. Apelowali o to, by nad ratyfikacją głosować za pomocą kwalifikowanej większości 2/3 głosów. Ich wniosek został jednak odrzucony. Posłowie prawicy apelowali potem o przerwę w głosowaniu, jednak i ten wniosek znalazł uznania całej izby. Zamiast tego na trybunę wszedł premier Donald Tusk, który wyjaśnił stanowisko rządu. Jego zdaniem, posłowie prawicy nie powinni się bać o to, że tryb głosowania zakwestionuje Trybunał Konstytucyjny, bo taki los może czekać każdą ustawę. Szef rządu wskazał, że podobne ryzyko towarzyszyłoby wyborowi trybu głosowania postulowanemu przez opozycję. Zdaniem premiera, gdyby głosowano większością kwalifikowaną, nie wzmocniłoby to roli parlamentu, tylko samej opozycji. A to - jak mówił - nie byłoby odzwierciedleniem układu sił w Sejmie, po ostatnich wyborach parlamentarnych.
Tuż przed głosowaniem posłowie PiS zapowiadali, że poprą ratyfikację, ale zgłoszą tryb procedowania nad ratyfikacją do Trybunału Konstytucyjnego.
IAR