Nawet osiem lat więzienia grozi kierowcy polskiego autobusu, który w piątek rozbił się w Serbii. Polak został zatrzymany przez serbską policję i spędzi 30 dni w tymczasowym areszcie w Sremskiej Mitrowicy niedaleko Belgradu.
Mężczyznę czeka proces sądowy. Prokuratura postawiła mu zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym.
Polski konsul w Belgradzie Aleksander Chećko zapewnia, że nasi dyplomaci nie zostawią Polaka bez pomocy. W razie potrzeby zapewnią mu obrońcę, a konsul jest w stałym kontakcie z mężczyzną.
_ - Muszę podkreślić życzliwość pani sędzi, która zgodziła się na moją z nim 20-minutową rozmowę w cztery oczy. Chciałem zorientować się, w jakim jest stanie psychicznym. Jest załamany i mówi o popełnionym przez siebie błędzie _ - dodaje Chećko.
W wypadku zginęło sześć osób, a ponad 40 zostało rannych. Większość poszkodowanych wróciła już do kraju. W szpitalach w Nowym Sadzie i Belgradzie jest jeszcze 12 Polaków. Część z nich jeszcze w tym tygodniu ma szanse wrócić do Polski.