Wybory są uważane za próbę sił między lewicową koalicją a liberalno-prawicową opozycją byłego premiera Mikulasza Dzurindy.
W pierwszej turze 21 marca doszło do sensacji. Popierany przez rząd i publiczne media Ivan Gaszparovicz uzyskał zaledwie 46 procent głosów. Radicova, której nie dawano zbyt wielu szans, otrzymała aż 38 procent. Ponieważ do urn poszło tylko 43 procent uprawnionych, każdy z kandydatów starał się przed drugą rundą zmobilizować ponad dwa miliony niezdecydowanych.
Niezależnie od tego, kto wygra słowackie wybory, i tak zakończą się one precedensowo. Albo urzędujący prezydent zostanie po raz pierwszy w historii niepodległego państwa wybrany na drugą kadencję albo prezydentem zostanie kobieta.
Nieoficjalne wyniki zostaną ogłoszone w nocy, oficjalne - jutro po południu.