Jak napisał "Dziennik", wywiad nie przekazał informacji o zaginięciu do prokuratury wojskowej i żandarmerii, a jedynie poinformował kontrwywiad wojskowy.
Członek speckomisji Janusz Zemke z SLD powiedział, że wywiad wojskowy zareagował zbyt późno, a żandarmeria i prokuratura powinny być o wszystkim jak najszybciej powiadomione. W opinii posła nie było tu celowego tuszowania sprawy, ale prawdopodobnie efekt rutyny. Janusz Zemke zwrócił uwagę, że chorąży Zielonka był na sześciotygodniowym zwolnieniu lekarskim, a wywiad rozpoczął jego szukanie dopiero gdy nie dostarczył on kolejnego zwolnienia lekarskiego.
Były koordynator służb specjalnych Zbigniew Wassermann z PiS uważa, że w służbach panuje bałagan i brak nad nimi odpowiedniej kontroli. Zdaniem posła służbom potrzebny jest silny koordynator służb.
Doradca premiera do spraw służb specjalnych Jacek Cichocki odpierał zarzuty. Zapewnił, że zaraz po wygaśnięciu ostatniego zwolnienia chorążego Zielonki, służby zaczęły działać. Zebrał się specjalny zespół i przekazał informacje żandarmerii wojskowej. Cichocki podkreśla, że nie było podstaw do zawiadomienia prokuratury, bo większość przesłanek wskazuje, że nie popełniono przestępstwa zdrady państwowej.
Los chorążego Stefana Zielonki jest wciąż nieznany. Oficer ma cenną wiedzę - zna kryptonimy oficerów pracujących za granicą, jest też w posiadaniu informacji o tajnych źródłach.