s Sprawa Greenpeace to rosyjska pokazówka
Polak z Greenpeace pozostanie w rosyjskim areszcie aż do 24 listopada. Taką decyzję podjął dziś Sąd Obwodowy w Murmańsku. 37-letni ekolog Tomasz Dziemiańczuk jest oskarżany o próbę pirackiego zajęcia platformy naftowej Gazpromu. Grozi mu od 10 do 15 lat łagru.
W trakcie rozprawy obrońca Dziemiańczuka - Jurij Baryszkin próbował przekonać sąd, że protest w pobliżu platformy naftowej to nie piractwo. "Jestem przekonany, że nie zostało popełnione piractwo, ponieważ platforma wiertnicza nie jest statkiem, a w rozumieniu prawa międzynarodowego piractwo polega na próbie przejęcia statku żeglugi morskiej lub śródlądowej, a także samolotu". Baryszkin dodał, że "platforma jest po prostu platformą, bo jest przytwierdzona na stałe do morskiego dna". Adwokat zaproponował też, aby Dziemiańczuka wypuszczono z aresztu za kaucją. Greenpeace zarezerwował nawet dla niego pokój w jednym z hoteli Murmańska i gwarantował kaucję w wysokości 1 miliona rubli, to jest około 100 tyś złotych. Jednak sąd przychylił się do twierdzenia prokuratora, że dla dobra śledztwa Polak powinien pozostać w areszcie. Nasz rodak w ostatnim słowie stwierdził, że jego sprawa i pozostałych 29 działaczy Greenpeace to "polityczna pokazówka". Działacze Greenpeace zostali aresztowani po tym, gdy we wrześniu
próbowali zorganizować protest w pobliżu platformy Gazpromu na Morzu Barentsa.
Informacyjna Agencja Radiowa