Szefowie dyplomacji po raz kolejny próbowali wywrzeć nacisk na syryjskiego prezydenta Baszara al-Assada, aby ogłosił zawieszenie broni. Assad formalnie zaakceptował plan pokojowy Kofi Annana, który to plan zakłada natychmiastowe przerwanie walk. Jednak potyczki sił rządowych z opozycją w Syrii wciąż trwają. "Baszar Al-Assad na razie wypełnia obietnic wprowadzenia planu w życie. Ale nie ma już czasu na zwlekanie i wymówki. To jest moment prawdy" - mówił amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton.
Przedstawiciele państw Grupy Przyjaciół Syrii ogłosili, że Syryjska Rada Narodowa reprezentuje interesy opozycji. Z kolei Rada poinformowała, że będzie płacić dezerterom z wojska, którzy wstąpili lub wstąpią do Wolnej Syryjskiej Armii. Pieniądze mają pochodzić od bogatych państw Zatoki Perskiej - Arabii Saudyjskiej i Kataru. "Musimy zacząć działać, aby spełnić żądania Syryjczyków. Powinniśmy przestać dyskutować i zacząć wcielać w życie decyzje, które podjęliśmy" - podkreślał katarski minister spraw zagranicznych szejk Hamad Bin Jassim Al-Thani.
Tymczasem syryjskie władze nazwały posiedzenie w Stambule spotkaniem "Wrogów Syrii" i zapowiedziały, że wkrótce ostatecznie zwyciężą nad powstańcami. Dzisiaj w Syrii zginęło co najmniej 10 osób. ONZ ocenia, że od początku trwającego ponad rok konfliktu w Syrii śmierć poniosło co najmniej 9 tysięcy osób.
IAR