Według ministra, który był gościem "Sygnałów Dnia" w Pierwszym Programie Polskiego Radia członkowie ówczesnego rządu otrzymywali analizy Urzędy Ochrony Państwa na temat partii opozycyjnych.
Zbigniew Ziobro powiedział, że po lekturze dokumentów związanych ze sprawą, jego wiara w zapewnienia Jana Rokity, że nie wiedział o sprawie inwigilacji prawicy topnieje. Dodał, że dziwią go podobne zapewnienia Andrzeja Milczanowskiego, Jerzego Koniecznego czy Konstantego Miodowicza. Bo - pytał retorycznie minister - kto miał mieć z tą sprawą coś wspólnego, jeśli nie osoby kierujące Ministerstwem Spraw Wewnętrznych czy Urzędem Ochrony Państwa.
Zbigniew Ziobro powiedział, że ujawnianie kolejnych dokumentów na ten temat dziennikarzom leży wyłącznie w gestii sądu. Według ministra, jest naturalne, iż na prośbę dziennikarzy sąd odtajnia pewne dokumenty z tak zwanej szafy pułkownika Lesiaka. Trwa właśnie proces oskarżonego o organizowanie inwigilacji prawicy Jana Lesiaka, byłego oficera PRL-owskiej Służby Bezpieczeństwa, a później Urzędu Ochrony Państwa.