Duchowny przyznał, że w kontekście tej sprawy można rozpatrywać winę nuncjusza Stolicy Apostolskiej. Zauważył, że uprawnione wszymjest nawet pytanie o zasadność jego odwołania.
Jezuita podkreślił, że miarą wielkości człowieka jest jego zdolność do przyznania się do błędu i tego zabrakło w sprawie arcybiskupa Wielgusa. Ojciec Filipowicz zauważył, że w polskim kościele główna linia podziału nie dotyczy już stosunku do ojca Rydzyka, lecz do lustracji. Zwrócił uwagę, że hierarchów kościelnych najbardziej dzieli teraz pogląd na to, czy lustrację należy przeprowadzić jak najszybciej, czy też nie należy w ogóle poruszać tego tematu albo podchodzić do niego ostrożnie. Podkreślił jednak przy tym, że Kościół to nie tylko duchowni, ale wszyscy wierzący.