Macierewicz wyjaśnił w Sygnałach Dnia Polskiego Radia, że szkolonym w Związku Radzieckim oficerom nie zależało na bezpieczeństwie Polski. Dodał, że informacje tygodnika "Wprost", według których kartoteki agentów WSI zostały w roku 1990 skopiowane i przekazane do Moskwy, są prawdopodobnie prawdziwe. Macierewicz dodał, że zdarzyły się wypadki werbowania tych osób przez rosyjskie służby. Było to, jego zdaniem możliwe, gdyż polskich agentów nie objęto osłoną kontrwywiadowczą. Macierewicz dodał, że WSI udzielało czasami przyzwolenia na takie werbunki.
Szef kontrwywiadu wojskowego powiedział, że WSI miało kilkadziesiąt tysięcy współpracowników. Nazwiska tych, którzy zostali zwerbowani przed 1989 rokiem, są prawdopodobnie znane rosyjskim służbom specjalnym. Macierewicz dodał, że rosyjskie służby mogą znać nazwiska wszystkich współpracowników polskich służb specjalnych z okresu PRL-u. Stawia to, jego zdaniem, w nowym świetle sprawę ujawnienia agentów komunistycznych służb specjalnych.
Antoni Macierewicz powiedział, że po 1989 roku wojskowe służby pozostawiono w rękach ludzi z "Oddziału Y". Ta elitarna grupa, złożona z oficerów szkolonych w Związku Radzieckim została, zdaniem Macierewicza, utworzona w pierwszej połowie lat 80 do przygotowania transformacji ustrojowej. "Oddział Y" miał kilkuset współpracowników i agentów, którzy do dziś są obecni w życiu politycznym, biznesie, mediach i w wojsku.