Szef irańskiej Rady Bezpieczeństwa Said Dżalili przyleciał do Damaszku bez zapowiedzi. Ma spotkać się z prezydentem al-Assadem oraz najważniejszymi osobami w państwie odpowiedzialnymi za kwestie bezpieczeństwa. Iran jest uważany za jednego z ostatnich regionalnych sojuszników syryjskich władz. Teheran od tygodni oskarża Stany Zjednoczone o wspieranie rebelii przeciwko Baszarowi al-Assadowi, ale dotąd nie włączał sie aktywnie w próby rozwiązania konfliktu w Syrii.
Niewykluczone, że irańscy politycy będą też chcieli działać na rzecz uwolnienia grupy swoich rodaków przetrzymywanych przez oddziały rebeliantów. Opozycja poinformowała, że trzech spośród 48 zatrzymanych Irańczyków zginęło w ostrzale jednej z dzielnic Damaszku. Rebelianci twierdzą, że Irańczycy nie są pielgrzymami, za których się podają, ale członkami wpływowej irańskiej Gwardii Rewolucyjnej.
Tymczasem Turcja poinformowała, że minionej nocy z Syrii do Turcji uciekło aż 1300 osób, w tym 12 oficerów wojska. Miało się to stać w kilka godzin po ucieczce z Syrii dotychczasowego premiera Rijada Hidżaba. "To dowodzi erozji syryjskiego reżimu. Apeluję do wszystkich pracowników rządu, by jasno opowiedzieli się po stronie rewolucji" - oświadczył szef opozycyjnej Syryjskiej Rady Narodowej Abdulbaset Saida. Z kolei mianowany wczoraj nowy syryjski premier zapewnia, że rząd pracuje normalnie i żaden inny urzędnik nie zamierza uciekać z Syrii.
Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie ocenia, że od początku trwającego prawie półtora roku powstania w Syrii zginęło 21 tysięcy osób. Mimo wielu wysiłków społeczności międzynarodowej nie udało się powstrzymać rozlewu krwi w Syrii.
IAR