W czasie demonstracji europoseł Sławomir Nitras przebywał w swoim biurze poselskim. Gdy próbował wyjść do stoczniowców spotkał się z ich strony ze zdecydowaną wrogością. "Coś ty zrobił z tego Szczecina? - wieś!", "Stanowiska w zarządach rozdajesz!", "Tysiące ludzi okłamałeś!" - krzyczeli między innymi stoczniowcy.
Europoseł Sławomir Nitras twierdzi, że chciał porozmawiać z demonstrującymi związkowcami, ale nie było takiej możliwości. Jak mówi, gdyby do nich wyszedł mogłoby dojść do rękoczynów. Jednak - jak dodaje - 95 procent demonstrantów zachowywała się spokojnie, agresywne było natomiast czoło pochodu.
Zdaniem Sławomira Nitrasa kosztami zniszczeń powinien zostać obciążony szef zachodniopomorskiej Solidarności Mieczysław Jurek. Przyznał też, że przez jednego z manifestujących został uderzony deską, jednak - podkreślił, nie zrobił tego żaden z uczestników demonstracji, ale przypadkowy łobuz.
Posłanka PO Renata Zaremba powiedziała, że będzie chciała złożyć wniosek do sądu o ukaranie organizatorów manifestacji, bo jej zdaniem wymknęła się spod kontroli organizatorów. "To jest po prostu skandal. Urządzono zwykłą manifę, i jeszcze burzy się ludzi i wyciąga na ulice. To jest po prostu skandal" powiedziała posłanka PO.
Na ulicach Szczecina w obronie miejsc pracy demonstrowało kilka tysięcy związkowców, przede wszystkim z firm i przedsiębiorstw Pomorza Zachodniego. Wspomagali ich związkowcy zbrojeniówki, z firm energetycznych i z kopalń.