Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Szczyt w Brukseli pod znakiem targów o stanowiska i pieniądze

0
Podziel się:

Europejscy liderzy, którzy po południu spotykają się na szczycie w Brukseli po raz pierwszy wspólnie rozpoczną dyskusje o obsadzie najwyższych stanowisk w Unii, przewidzianych w traktacie lizbońskim. Chodzi o przewodniczącego Rady Europejskiej, potocznie zwanego unijnym prezydentem i o ministra spraw zagranicznych Wspólnoty. Jednak ostateczne decyzje jeszcze nie zapadną, bo wciąż nie jest zakończona ratyfikacja traktatu.

Szwecja, kierująca pracami Unii planowała, że właśnie na tym szczycie kraje członkowskie ostatecznie zdecydują o obsadzie stanowisk. Te plany pokrzyżował czeski prezydent, który zwleka z podpisaniem dokumentu i domaga się deklaracji gwarantującej, że traktat lizboński nie otworzy drogi do roszczeń majątkowych Niemców sudeckich wysiedlonych po wojnie. I to będzie jeden z głównych tematów szczytu, a nie obsada stanowisk - przyznała szwedzka minister do spraw europejskich Cecilia Malmstroem. "Jeśli nie mamy pewności co do wejścia w życie traktatu, nie możemy decydować o nazwiskach, jeszcze nie czas na to" - dodała.

Ale europejscy liderzy na wieczornej kolacji mogą wstępnie omówić poszczególne kandydatury. Tony Blair, Jean-Claude Juncker, Jan Peter Balkenende, czy Mary Robinson - między innymi tych kandydatów wymienia się na stanowisko unijnego prezydenta. Największy opór wzbudza obecnie były brytyjski premier. Nie chcą go kraje, które obawiają się silnej osobowości. Holandia i Luksemburg wytykają, że Wielka Brytania nie należy do euro i strefy Schengen, a Belgia działa w odwecie, bo Londyn 5 lat temu zablokował jej kandydaturę - Guy Verhofstadta na stanowisko szefa Komisji Europejskiej.

Natomiast zmiany klimatyczne to jeden z głównych tematów szczególnie interesujących Polskę. A konkretnie chodzi o pomoc finansową Unii Europejskiej dla najbiedniejszych i rozwijających się krajów świata, by zachęcić je do dalszej redukcji dwutlenku węgla. Polska już zagroziła wetem, jeśli uzgodnienia nie będą dla niej korzystne.

Polska chce, by na szczycie padła konkretna odpowiedź na pytania - kto i ile zapłaci za pomoc dla najbiedniejszych. Co więcej domaga się sprawiedliwego podziału kosztów. I tu szykuje się ostry spór. Bogata, stara Piętnastka chce, by ciężar wsparcia wzięły na siebie kraje, które emitują najwięcej dwutlenku węgla, a więc na przykład Polska, bo jej gospodarka jest w ponad 90% oparta na węglu. Warszawa z kolei proponuje, by brać pod uwagę dochód narodowy, lub udział w pomocy rozwojowej, a to oznaczałoby, że bogate kraje zapłacą najwięcej. Jeśli nie będzie porozumienia w tej sprawie Polska zapowiedziała, że zablokuje wspólne stanowisko dotyczącego finansowego wsparcia dla najbiedniejszych, z którym Unia chce pojechać na grudniową konferencję klimatyczną do Kopenhagi.

A wtedy szanse na światowe uzgodnienia dotyczące walki z globalnym ociepleniem znacznie zmaleją - ostrzega komisarz do spraw środowiska Stavros Dimas. "Jeśli nie będzie pieniędzy na stole, nie uda nam się uzgodnić globalnego porozumienia" - mówił. Bo bez finansowej pomocy kraje rozwijające się, takie jak Chiny, czy Indie nie chcą przyłączyć się do ambitnych planów redukcji emisji dwutlenku węgla.

pieniądze
wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)