Tony Hayward, który jest ostro krytykowany przez opinię publiczną za działania w Zatoce Meksykańskiej, ma zrezygnować zanim koncern ogłosi wyniki finansowe za pierwsze sześć miesięcy tego roku.
"Sunday Telegraph" pisze, że przed ustąpieniem Haywarda może dojść do sporu o wysokość odprawy należnej mu przy rozwiązywaniu umowy o pracę. Najpewniej Hayward dostanie jedynie minimalną należną mu kwotę, czyli milion funtów, co w przeliczeniu daje niecałe pięć milionów złotych.
Koncern BP oświadczył ostatnio, że Tony Hayward ma pełne wsparcie zarządu i menedżerów.