Rzeczpospolita napisała, powołując się na polityków Platformy Obywatelskiej, że dymisji Borowskiego domaga się premier. Szefowi rządu nie podoba się medialne zamieszanie wokół Borowskiego, który według Dziennika zataił dane w oświadczeniu majątkowym. Dodatkowo nazwisko Borowskiego miało się pojawić w zeznaniach Tadeusza M., współpracownika byłego ministra sportu Tomasza Lipca, na którym ciążą zarzuty korupcyjne.
Szef Narodowego Centrum Sportu Michał Borowski mówi, że publikacje na jego temat są nieprawdziwe. Jak zapewnił Borowski nie ma żadnych powodów żeby się do dymisji podawać i jednocześnie chce żeby przeprowadzono odpowiednie kontrole.
Zdaniem Michała Borowskiego informacje o tym, że zataił uczestnictwo we władzach szeregu szwedzkich spółek są niepradziwe. Borowski poinformował, że w momencie gdy rozpoczął pracę jako Naczelny Architekt Warszawy w sierpniu 2003 roku, zrezygnował z zasiadania we władzach spółek. Dodał, ze rezygnacja ze stanowiska członków zarządu lub innych organów spółek następuje w momencie złożenia rezygnacji, a nie w momencie zarejestrowania tego w odpowiednim urzędzie.
Prezes spółki Narodowe Centrum Sportu Michał Borowski uważa, że jest obiektem nagonki. Jego zdaniem to co się dzieje wpływa zarówno na prace spółki Narodowe Centrum Sportu jak i na niego samego. Jak tłumaczy Michał Borowski temat został wywołany sztucznie i stworzony w celu wyrządzenia szkody. Borowski uważa, że jest to okoliczność kłopotliwa i męcząca, jednak - jak podkreślił szef NCS - nie wie komu na tym zależy i kto to robi.
Michał Borowski zapowiedział, że zamierza sprawę skierować do sądu.
Minister sportu Mirosław Drzewiecki zwrócił się z zapytaniem do CBA i Urzędu Kontroli Skarbowej w sprawie szefa Narodowego Centrum Sportu Michała Borowskiego. Zapowiedział, że ewentualną decyzję o dymisji Borowskiego podejmie po otrzymaniu odpowiedzi.