Według telewizji al-Dżazira pociski odpalił nie Hezbollah, ale inne ugrupowanie. Izraelska armia na atak odpowiedziała ostrzałem artyleryjskim.
Al-Dżazira podała, że rakiety, które spadły na północny izrael, były starego typu. Takich - według stacji - Hezbollah nigdy nie używał. Zdaniem ekspertów może to oznaczać, że pociski wystrzeliło inne, mniejsze ugrupowanie, być może palestyńskie. Do ataku nie przyznaje się Hamas.
Izrael, od czasu rozpoczęcia operacji militarnej w Strefie Gazy, obawiał się ataku Hezbollahu. Rząd premiera Olmerta zapowiadał, że państwo żydowskie odpowie "z całą siłą". Hezbollah z kolei obawiał się ataku Izraela. Przywódca tej organizacji szejk Hassan Nasrallah jeszcze wczoraj przestrzegał państwo żydowskie przed rozpoczynaniem operacji wojskowej w Libanie. Mówił, że w razie konfliku izrael ponownie poniesie klęskę, a wojnę z 2006 roku Tel Aviv będzie wspominał jako "spacer po parku".