Zbigniew Wasserman powiedział, że na miejscu premiera poczekałby do wyjaśnienia sprawy Zyty Gilowskiej i dopiero wówczas decydował o jej dymisji lub pozostaniu w rządzie.
Minister koordynator służb specjalnych powiedział w radiowej Trójce, że Zyta Gilowska nie powinna mówić o szczegółach sprawy. Wczoraj była minister finansów poinformowała, że była ostrzegana o organizowanym przeciw niej spisku. Oznajmiła, że znana posłanka Platformy Obywatelskiej dwuktrotnie uprzedzała ją, iż przeciw niej organizowana jest akcja, której tropy prowadzą do Poznania. Zdaniem Wassermanna, o tych zdarzeniach Gilowska powinna mówić tylko prokuratorowi, który zajmuje się tą sprawą.
Gilowska powiedziała też wczoraj, że posłanka Platformy powoływała się na słowa - jak się wyraziła - kluczowego dla ówczesnych służb generała. Dzisiejszy "Dziennik" podał, że w udzielonym mu wywiadzie Wassermann powiedział, iż w tę sprawę mógł być zamieszany były szef Wojskowych Służb Informacyjnych Marek Dukaczewski. Poseł PiS wyjaśnił, że w rozmowie z dziennikarzami gazety wskazał trzy nazwiska generałów: Macieja Huni, Pawła Pruszyńskiego i Marka Dukaczewskiego. "A co było potrzebne dziennikarzowi - nie wiem" - zaznaczył Wassermann.