Te dokumenty zostały w Libanie. Rodakom trudno jest uzyskać ubezpieczenie zdrowotne, bo urzędnicy nie wiedzą, do jakiej kategorii ich kwalifikować. A kilka osób wymaga specjalistycznego leczenia.
Beata Ahern ze Wspólnoty Polskiej w Libanie mówi dziennikowi, że zbliża się wrzesień i dzieci powinny wrócić do szkoły. Ahern dodaje, że nie poradzą one sobie w polskich placówkach, bo nie znają języka. W Libanie uczyły się w klasach angielsko lub francuskojęzycznych. W Polsce taka nauka drogo kosztuje, a uciekinierzy zwyczajnie nie mają pieniędzy.
Więcej szczegółów na ten temat - w "Trybunie".
"Trybuna"/kry/skw.