Do Łucka przyjadą dziś specjaliści z Lwowa, którzy przeprowadzą na terenie byłego więzienia odpowiednie pomiary. Wbrew wcześniejszym informacjom, dopiero jutro do działania przystąpią maszyny, które zerwą asfalt. Później rozpoczną się właściwe prace ekshumacyjne.
Budynek więzienia leży z dala od centrum miasta. Od dwóch lat mieści się tam klasztor męski. Wcześniej była tam szkoła muzyczna, a do lat 60-tych budynek zajmowała radziecka służba bezpieczeństwa. Obecnie stoi przed nim krzyż, gdzie zawsze 23 czerwca, w rocznicę rozstrzelania, modlą się rodziny zabitych.
Na dziedzińcu wielkości około 50 na 50 metrów znajdują się płyty z nazwiskami zamordowanych. Nie wiadomo, gdzie dokładnie spoczywają ofiary, ani w jakim stanie są ciała.
Funkcjonariusze NKWD początkowo mordowali, rzucając granaty i strzelając w tłum więźniów. Później rozstrzeliwano małe grupy. Masakrę przeżyło około 60 osób, ponieważ przedstawiciele władzy radzieckiej uciekali przed zbliżającymi się Niemcami.
O udział w pracach ekshumacyjnych starają się polscy specjaliści. Prawdopodobnie będzie on możliwy oficjalnie na zasadach pracy obserwatorów - podobnie, jak to uczyniono w minionych latach w Bykowni pod Kijowem.