Rzecznik Białego Domu Robert Gibbs przypomniał, że amerykańska administracja potępiła publikację dokumentów już w kilka godzin po tym, jak ujrzały one światło dzienne. Podkreślił, że wyciek stanowi ogromne zagrożenie dla żołnierzy służących w Afganistanie. "Nie ma wątpliwości, że takie wydarzenia w kwestii bezpieczeństwa budzą naszą troskę. Tak jak powiedziałem wcześniej, to stwarza realne zagrożenie dla tych, którzy każdego dnia ciężko pracują, abyśmy wszyscy byli bezpieczni" - powiedział Gibbs.
Ujawnienie dokumentów jest jednym z najpoważniejszych przecieków w historii amerykańskiej armii. Jako sprawcę przecieku wymienia się 22-letniego analityka wojskowego wywiadu, Bradleya Manninga.
W maju żołnierz został aresztowany w amerykańskiej bazie wojskowej w Bagdadzie i trafił do aresztu. Prawdopodobnie to również on dostarczył portalowi Wikileaks film na którym widać, jak amerykańscy żołnierze strzelają ze śmigłowca do irackich cywilów. Po analizie filmu okazało się, że został on zmanipulowany.