Mecenas Wilk podkreślił, że ta sprawa powinna zostać dokładnie wyjaśniona. Zaznaczył jednak, że jest za wcześnie, aby łączyć włamanie z zabójstwem Krzysztofa Olewnika. Pełnomocnik rodziny Olewników nie rozumie jednak, dlaczego ważne dokumenty były przechowywane w laptopie. Skoro te informacje są tak ważne dla postępowania, to powinny znaleźć się jak najszyciej w Prokuraturze Apelacyjnej w Gdańsku - dodał mecenas.
Ireneusz Wilk ma nadzieję, że policjanci zamieszani w sprawę porwania Krzysztofa Olewnika złożą wyjaśnienia w prokuraturze w Gdańsku i przed komisją śledczą. Jego zdaniem, milczenie policjantów oznacza, że przyznają się oni do uchybień, które miały miejsce w tej sprawie. Policja na razie nie ustaliła jeszcze, jakie było podłoże włamania. Marcin Szyndler z Komendy Stołecznej Policji zapewnił jednak, że funkcjonariusze zrobią wszystko, by wykryć sprawców i motywy przestępstwa.
Do włamania doszło wczoraj pomiędzy godziną pierwszą w nocy a ósmą rano w Milanówku, gdy mecenas Turczynowicz-Kieryłło była w domu. Adwokat jest pełnomocniczką między innymi Remigiusza M., który był. wiceszefem wydziału dochodzeniowo-śledczego Komendy Policji w Radomiu. Jest oskarżony o niedopełnienie obowiązków w śledztwie dotyczącym porwania Krzysztofa Olewnika.
Olewnik został porwany w październiku 2001 roku. Sprawcy żądali 300 tysięcy euro okupu. Kiedy rodzina w 2003 roku przekazała pieniądze, porywacze nie wypuścili biznesmena. Miesiąc potem go zamordowali. Ciało Olewnika policja znalazła dopiero pięć lat po porwaniu.