Sławomir Broniarz powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że do protestu nie doszłoby, gdyby rząd podjął rozmowy z nauczycielami. Broniarz podkreślił, że związek już od listopada zabiega o spotkanie z premierem, a minister edukacji Katarzyna Hall w ogóle nie uważa się za stronę w konflikcie.
Szef Związku zapewnia, że jeśli w najbliższy wtorek rodzice zdecydują się wysłać dzieci do szkoły albo do przedszkola, to placówki te będą zobowiązane zająć się nimi. Wyraził jednak przekonanie, że większość rodziców zrozumie motywacje nauczycieli i tego dnia dzieci zostaną w domach.
Przywódca Związku twierdzi, że część dyrektorów placówek oświatowych oraz przedstawicieli samorządów próbuje wywrzeć presję na pracowników oświaty, żeby odstąpili od strajku. Grozi się im między innymi zwolnieniem z pracy.
ZNP domaga się podwyżki płac o co najmniej 50 procent, utrzymania dotychczasowych przywilejów emerytalnych oraz zachowania Karty Nauczyciela. Związek chce również poprawy warunków pracy nauczycieli.