Oficjalnie pośpiech, z jakim toczył się proces byłego kamerdynera, podyktowany był pragnieniem, aby cień afery przecieku dokumentów nie padł na rozpoczynający się w niedzielę w Watykanie synod biskupów, ani na Rok Wiary, który Benedykt XVI zainauguruje cztery dni później. Pracę watykańskiego sądu ułatwił fakt, że oskarżony przyznał się do kradzieży poufnych dokumentów, nie poczuwa się jednak do winy z tego powodu, lecz wyłącznie dlatego, że zawiódł zaufanie papieża.
Obserwatorzy mają wrażenie, że nie starano się znaleźć odpowiedzi na wiele pytań, jakie nasuwają się w związku z tą sprawę. Jeżeli Paolo Gabriele mówi prawdę, twierdząc, że nie miał wspólników, co miały znaczyć jego słowa, że nie on jeden wynosił z Watykanu tajne dokumenty. Panuje przekonanie, że po wyroku Benedykt XVI ułaskawi swego byłego kamerdynera.
Informacyjna Agencja Radiowa