Dziś śnieg przestał padać nad południową Anglią, ale nadal dzieci nie chodzą do szkoły, a wielu dorosłych nie może dotrzeć do pracy. Do Londynu nie docierają pociągi podmiejskie z Kentu i Sussex. Po mieście kursują już autobusy, ale nadal są przerwy w pracy kolei podziemnej. We wszystkich hrabstwach wokół Londynu setki szkół odwołało lekcje, aby nie narażać dzieci na trudy dojazdu. Jeszcze gorzej jest w Birmingham i na północy Anglii, gdzie śnieg pruszy już drugą dobę.
Jeszcze nie ruszył transport, a już zaczęły się polityczne spory o to, kto odpowiada za brak przygotowania dróg, kolei i lotnisk do ataku zimy, który przewidywano już od tygodnia. Po mroźnej nocy posypane wczoraj piaskiem drogi zamieniły się w lodowiska i piaskarki musiały ponownie ruszyć na trasy. Jest ich zresztą w Anglii niewiele, gdyż ostatni raz śnieg w takiej obfitości sypnął 18 lat temu.
Jak wyjaśniał burmistrz Londynu, Boris Johnson, który mimo śniegu sam jeździ do pracy na rowerze, samorządy lokalne wahają się przed inwestowaniem w piaskarki i pługi, skoro podobno nadciąga globalne ocieplenie.