Rozprawa toczy się przed sądem na odleglym od centrum przedmieściu Londynu, ale ściągnęła setki zainteresowanych, którzy stali w kolejce, by się dostać na salę. Przed sądem stoi kilkanaście telewizyjnych wozów transmisyjnych, ale telewizja nie ma wstępu do brytyjskich sądow i to, co się dzieje na sali, można śledzić jedynie dzięki Twitterowi. Z najnowszych doniesień wynika, że obrona Assange'a podważa przepisy szwedzkiego prawa jako sprzeczne z europejskimi i brytyjskimi. Adwokat wykpił między innymi szwedzką definicję "pomniejszego aktu gwałtu", podkreślając, że w prawie europejskim gwałt oznacza zastosowanie fizycznej przemocy i działanie bez zgody poszkodowanej osoby, natomiast w sprawie Assange'a nie było ani jednego, ani drugiego. Obrona wysuwa również zastrzeżenia do szwedzkiej praktyki prowadzenia procesów o gwałt za zamkniętymi drzwiami. Wreszcie zarzuca szwedzkiej prokuraturze i mediom, że ujawniając szczegóły zarzutów uniemożliwiły przeprowadzzenie uczciwego dochodzenia i procesu Assange'a. Adwokat
Geoffrey Robertson oświadczył, że proces w Szwecji zagrażałby Assange'owi "naruszeniem sprawiedliwości".
Informacyjna Agencja Radiowa/