Policja apelowała wprawdzie, aby przedwcześnie nie przypisywać śmierci Amy Winehouse jej nałogom, ale większość jej fanów nie ma większych wątpliwości co do przyczyny jej zgonu. Podobnie inni artyści i krytycy muzyczni, jak Paul Gambaccini: "Miałą wielką znajomość muzyki i smak, ale niestety, łączyło się to ze słabą osobowością i podatnością na nałogi. Straciliśmy 20 lat dobrych płyt, a Mitch Winehouse stracił córkę". Ojciec Amy Winehouse - były taksówkarz, odkryty dzięki niej wokalista jazzowy - miał właśnie koncertować w Nowym Jorku. Teraz powrócił do Londynu. Tymczasem na Camden Square nadal czuwają jej fani. Przed domem Amy Winehouse wyrósł od soboty istny kwietnik z mnóstwem kartek i świec.
IAR